Sprawdzian ludzkiego miłosierdzia

Prawdziwe miłosierdzie pojawia się dopiero wtedy, gdy człowiek za udzieloną pomoc nie oczekuje choćby najdrobniejszej formy wynagrodzenia, a wręcz jego działania cechuje czysty racjonalizm, który mimo wszystko, pozostaje pod wpływem impulsu pozytywnego uczucia, płynącego z głębi serca. Innymi słowy, osoba potrafiąca wziąć górę nad swoją własną pychą jest w stanie nieść pomoc potrzebującym nawet, gdy natrafia z drugiej strony na barierę w formie pozornego niezadowolenia, a nawet wrogości. Należy pamiętać, że taka postawa ludzi poszkodowanych przez los może wynikać z najzwyklejszego braku zaufania do społeczeństwa, które siłą rzeczy, w jakiś sposób przyczyniło się do ich upadku. Pierwszy kontakt z tym środowiskiem bywa chłodny, nawet odpychający, lecz jest to tylko pozorne wrażenie, z czasem przekształcające się w więzi sympatii. Skoro nawet zwykły, przeciętny człowiek z pewnym oporem przyswaja fakt, że obcy może pomóc obcemu, to dlaczego ci najbiedniejsi, którym nierzadko odebrano dosłownie wszystko, mieli by bez ziarna wątpliwości akceptować czyjś dobry gest?

Częstym problemem udzielających pomocy jest wewnętrzna chęć uzyskania wdzięczności potrzebujących, ciepłego przyjęcia, uśmiechów i miłych słówek. Oczywiście, nie są to rzeczy bez znaczenia, lecz jeżeli brak tych elementów przeszkadza komuś w podejmowaniu dobroczynnych działań, to powinien on zastanowić się nad rzeczywistym powodem swego postępowania. Pycha jest jednym z największych wrogów ludzkości, jest drogą prowadzącą do konfliktów i nienawiści. Ujarzmienie tej, tak bardzo negatywnej cechy, która siedzi w każdym z nas, uwalnia człowieka z wirtualnych kajdan, krępujących mu ręce, a także zabijających szlachetne odruchy jego serca. Człowiek uważający, że nie jest w stanie przezwyciężyć tej słabości obiera drogę skrytego niewolnictwa i duchowego samookaleczenia.

Nadchodzi sroga zima. Będzie to wspaniały sprawdzian dla ludzkiego miłosierdzia, przepełniony bólem, smakiem goryczy i drobnymi okruszkami szczęścia.