Lyońskie centrum spirytystyczne – Wielka niewiadoma
Jan: Moje serce płacze. Smutno mi, że opuściłem swoich, chociaż było to wyzwoleniem.
M: Czy cieszysz się z możliwości przemawiania?
J: Tak, ponieważ jestem po drugiej stronie. Tak bardzo się bałem, bo nie wiedziałem co tam odkryję. Błagałem Boga… Wiedziałem, że były na ziemi rzeczy, których żałowałem […] Znalazłem się tutaj z wielkim bólem głowy, który nie ustawał.
M: Może za bardzo myślałeś o Twojej rodzinie, o tych, których pozostawiłeś?
J: Tak bardzo ich kochałem. Chciałem im pomagać.
M: Stąd, gdzie teraz jesteś, nadal możesz im pomagać, a może nawet bardziej, niż przypuszczasz.
J: W jaki sposób? Jestem w niczym, nie mam najmniejszego pomysłu co ze sobą zrobić i dokąd pójść. Niczego nie czuję.
M: Jeśli czujesz swoją myśl i moc w niej tkwiącą, to znaczy, że odczuwasz.
J: Tak, myślę, że mógłbym się określić. Ale tak bardzo boję się myśleć, bo [myśl] mogłaby zaciągnąć mnie bardzo daleko.
M: Więc, czemu nie myśleć, najprościej, ciepło o Twojej rodzinie, z miłością? Czego dla nich pragniesz?
J: Zaufania. Ten spokój, rosnący we mnie – pragnę go dla nich.
M: Czego jeszcze dla nich pragniesz?
J: Aby uwierzyli w życie po śmierci.
M: O kim w szczególności myślisz? O Twojej rodzinie?
J: O moim synu.
M: Czego dla niego pragniesz?
J: Aby odnalazł spokój. Wewnętrzny spokój. Wiem, że na ziemi może go znaleźć.
M: O kim jeszcze myślisz, spośród Twojej rodziny?
J: O mojej żonie. Czy chcesz aby coś powiedziała?
M: Nie. Pytam Cię tylko o to, jakie masz pragnienia.
J: Pragnienia?
M: Tak, wobec tych, których kochałeś.
J: Pragnę im pomagać. Pragnę być blisko nich, od czasu do czasu. Pragnę ich wspierać.
M: To bardzo dobrze. Dziękuję Ci.
J: Chcę aby wiedzieli, że u mnie jest w porządku, i że ich kocham.
M: Bardzo Ci dziękuję.